ShinyBox luty 2014- LoveBox walentynkowy
Hej!
Właśnie dotarło do mnie walentynkowe pudełko ShinyBox. Czekałam na to "miłosne pudełko" z nadzieją, że tym razem pojawią się w końcu jakieś ekskluzywne marki. Miałam też nadzieję, że produkty nie powtórzą się tak jak to jest w Glossyboxie, w którym znowu znalazł się tusz do rzęs Avon. Zawiodłam się czy nie? Zapraszam dalej.
Szatę graficzną po raz kolejny uważam za fenomenalną i dobrze, że jest inna niż pudełka z poprzednich miesięcy. Jak zazwyczaj, w środku można było znaleźć zniżki i kupony.
Utrzymuje się tendencja 5 produktów w tym 4 pełnowymiarowe. Subskrybentki otrzymały dodatkowo preparat do skórek oraz mogły wylosować zestaw kosmetyków Dr Taffi.
1. Aromatherapybar- olejek do masażu i kąpieli
Produkt pełnowymiarowy
18.00 zł/30 ml
To mój pierwszy olejek, a i firma mi nieznana, więc akurat ten produkt dla mnie jest plusem tego pudełka. Duża liczba klientek otrzymała go całkiem rozlanego, ale u mnie dotarł prawie w całości. Przecieka i niestety buteleczka ma oblepione ścianki. Zapach jest piękny. Mam wersję cynamon- pomarańcza.
2. White Flower's Experience- maseczki błotne
Produkt pełnowymiarowy
19.00 zł za zestaw
Nie przepadam za glinkami i nie lubię kiedy pojawiają się w pudełku produkty w saszetkach. Firma jest mi obca, więc o tyle fajnie, że poznam coś nowego.
3. Joko- maskara Queen Size
Produkt pełnowymiarowy
26 zł za sztukę
Wiedziałam, że pojawi się maskara. Ok, bardzo mnie to cieszy, ale dlaczego Joko? Niby nie znam firmy i nie mam nic do ich produktów tyle, że jakikolwiek produkt mógłby być nieco bardziej ekskluzywny. Sama kupuję sobie droższe tusze niż ten (z wyjątkiem Lovely). Plus za to, że tusz. Jeszcze tylko zobaczymy jak się spisuje, bo jeśli beznadziejnie to spisuję to pudełko na straty.
4. Goldwell- spray do włosów Big Finish
50.00 zł/ 300 ml
50 ml- około 8 zł
Odnośnie marki, Goldwell zraził mnie do siebie po odżywce 60 sekund, którą dostałam w październikowym pudełku. Takiego sprayu akurat potrzebuję, więc cieszę się, że tu jest. Niestety bardzo podobny produkt, różniący się jedynie funkcją znalazł się już w majowym pudełku z ubiegłego roku, a uważam, że to zbyt mały odstęp czasu by pozwalać sobie na tak podobne produkty. Mimo to dla mnie plus za obecność tego spray'u.
5. Bielenda- multifunkcyjny krem CC 10w1
Produkt pełnowymiarowy
25.00 zł/ 175 ml
Osobiście uważam ten produkt za największą zagadkę LoveBox'a. Bielenda coś za często lubi się pojawiać w pudełkach, a nie powinna, ale cóż. Co innego gdyby była to Bielenda Professional, którą bardzo cenię. Nie mam pojęcia jak działa takie cudo, czy w ogóle działa i czy przypadkiem nie jest brudzące. Dla nosicielki tak badej, mlecznej skóry jak ja wszelkie kremy wyrównujące koloryt nie są odpowiednie. Mam nadzieję, ze to nie jest rodzaj fluidu do ciała, który maskuje jakieś niedoskonałości do momentu kąpieli. Chciałabym, aby okazał się dobrym produktem. Okaże się wkrótce.
Wartość pudełka szacunkowa:
96 zł
Pod względem wartości podobnie do stycznia, dużo mniej niż w grudniu. Obawiam się, że ShinyBox obniża loty. Wiem, że większość klientek zachwycała się pudełkiem styczniowy, ale teraz na FB widać wyraźnie niezadowolenie. Dużą wadą pudełka są marki produktów, które uważam za jeszcze słabsze niż w ubiedłym miesiącu(Bioliq, Dermika, Paese, Dellawel, Evree). Plusem jest to, że są to produkty niepowtarzające się, bo jeszcze w żadnym pudełku nie miałam olejku, kremu CC, sprayu czy tuszu. Najbardziej ciekawi mnie krem od Bielendy, a najmniej do gustu przypadła mi obecność maseczek. Myślę, że może być dużo lepiej i mam ciągle takie wrażenie, że jeszcze pół roku temu gdy Shiny miało mniej klientek jakość pudełek była dużo lepsza. Im więcej klientek, tym wartość i jakość produktów spada. Nie wiem czy po prostu najpierw chcieli zachęcić do zakupu, a teraz kiedy już mają zyski to w tej samej cenie pudełka dają tańsze produkty czy po prostu taki akurat mają układ z partnerami. Ciężko to ocenić, bo nie wiem na jakiej zasadzie kompletują te zawartości.
Co sądzicie o walentynkowym LoveBox'ie? Porywa Was jego zawartość?
Ja nadal czekam... Mam nadzieję, że dzisiaj dojedzie :/
OdpowiedzUsuńnie przypadło mi do gustu ;)
OdpowiedzUsuńcoraz bardziej ubogo się robi w tych pudełkach, a szkoda.
OdpowiedzUsuńTak właściwie to chyba byłabym jedynie zadowolona z błotka. :)
OdpowiedzUsuńnie widze nic dla siebie, zdecydowanie lepsze są boxy kolorówkowe Paese. ;)
OdpowiedzUsuńa ja znowu najbardziej bym była zadowolona z maseczek:)
OdpowiedzUsuńmaskara ciekawa , a reszta...taka sobie
OdpowiedzUsuńRzeczywiście nie zachwyca ;)
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się po walentynkowym boxie ciekawszej zawartości :/
OdpowiedzUsuńnie zachwyca, następne będzie na pewno lepsze:)
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję, ale akurat za następne nie płacę tylko wymieniam za Shinystars
UsuńTakie sobie...
OdpowiedzUsuńCałkiem fajna zawartość, ale chyba wolałabym dostać coś bardziej niedostępnego ;)
OdpowiedzUsuńcieszy mnie spray Goldwell, genialna marka, ciekawa jestem tez tuszu,
OdpowiedzUsuńNie chciałam Ci psuć nastroju ale słabe to pudełko.
OdpowiedzUsuńTo dzięki, że sie powstrzymałaś:) słabe jest to fakt
UsuńPodobnie jak z Golssyboxem - szału nie ma.
OdpowiedzUsuńTaki średni, sama racze bym nie była z niego zadowolona ;/
OdpowiedzUsuńTo nie dla mnie jest kompletnie. Od momentu, gdy zawiodłam się na Glossyboxie dwa razy z rzędu, powiedziałam sobie, że dość z pudełkami. Wyznaję zasadę, że jak znam zawartość i mi się podoba, to dopiero wtedy zamówię.
OdpowiedzUsuńFaktycznie coraz mniej kosmetyków...
OdpowiedzUsuńA mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńZawartość ciekawa, ponieważ nie znam większości z tych kosmetyków, zobaczymy jak się sprawdzą ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie mam, ale oczekuję lepszych marek w takim pudełku
Usuńnie byłabym nim uradowana...
OdpowiedzUsuńBardzo ciężko mi było się powstrzymać przed zamówieniem tego pudełka, ale widzę, że dobrze zrobiłam - spodziewałam się chyba czegoś lepszego:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zrezygnowałam z subskrypcji. Po Membox polskie pudełka są dla mnie do niczego. Shinybox miało tylko jedno ciekawe - grudniowe, dzięki Organique.
OdpowiedzUsuńslabe pudelko jak dla mnie
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc.. nie zachwyca mnie to pudełko ;] Gdybym dostała za darmo - może i spoko, ale jakbym miała płacić 50zł... no to nie, dziękuję.
OdpowiedzUsuńSłabo zupełnie jak Glossybox. Liczyłam, że znajdzie się wewnątrz jakaś kolorówka np. czerwona szminka, lub chociaż czerwony żel pod prysznic, co by było walentynkowo. Oprawa też kiepskawa...
OdpowiedzUsuńnic ciekawego jak dla mnie ;)
OdpowiedzUsuńsuper blog obserwuję :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńblogerka ze Szczecina, Paulina.
paullista.blogspot.com
Krem z Bielendy za mną chodzi i chodzi... Pisz szybko recenzję czy warto się na niego skusić :P
OdpowiedzUsuń